Przedstawiamy wypowiedź załogi Dariusz Lamot / Marcin Michalewicz po Rajdzie Wisły. Drugu start załogi Rallylab skończył się dla tej załogi przedwcześnie z powodu awarii, która trapiła ich już podczas pierwszego etapu i uniemożliwiła dotarcie do parku zamkniętego o własnych siłach.
„Potrzebowaliśmy 24 godzin by przetrawić nasze drugie niepowodzenie w Mistrzostwach Polski. Pocieszające jest jedynie to, że tym razem nie dotarliśmy do mety z powodu awarii i naszą złość możemy wyładować na kawałku plastiku i zatopionych w nim przewodnikach prądu. Takie rzeczy po prostu się zdarzają i nic na to nie poradzimy. Nasze przygody w pierwszej lidze przypominają zresztą do złudzenia te, które mieliśmy niemal dokładnie rok temu w rajdach okręgowych. Tam również dwa pierwsze starty zakończyły się przedwcześnie.
Wracając do Rajdu Wisły, jego odcinki były wręcz niewiarygodne. Chociaż celowo nie forsowaliśmy tempa, to prawdę mówiąc w wielu miejscach na naszym obecnym etapie rozwoju nie bylibyśmy w stanie jechać dużo szybciej. Znowu dobitnie przekonaliśmy się o tym, jak wiele pracy nas jeszcze czeka, by nasze czasy oscylowały na poziomie krajowej średniej klasowej Na pewno pozytywne jest to, że udało nam się przejechać wszystkie odcinki specjalne chociaż raz. Każdy pokonany kilometr ma dla nas wagę złota.
Mamy niecałe dwa tygodnie by przygotować się do trzeciej próby osiągnięcia mety rajdu rangi Mistrzostw Polski. Nie brakuje nam motywacji i ambicji, ale chcielibyśmy, żeby w Puławach dopisało nam ciut więcej szczęścia i nasz „ładny Peugeot” (jak został określony przez pewnego bardzo młodego kibica) zakończył rajd tam gdzie powinien, czyli w parku zamkniętym po ceremonii mety.”