Mariusz Zapała opowiada o swoim starcie w Rajdzie Bohemii, który był zarazem ostatnią eliminacją Regional Rally Cup jak i jedną z rund Czeskiego czempionatu.

Przebieg rajdu

Rajd w pierwszy dzień zaczął się późnym popołudniem i odcinki były nocne, więc musieliśmy mieć zamontowaną latarnię w aucie. Ostatni odcinek pierwszego dnia kończył się o 23.30, tak więc było bardzo późno. Opis trasy do pierwszego dnia rajdu również był robiony w nocy. Odcinek medialny który rozpoczynał rajd Bohemii opisywaliśmy od północy do godz. 1.00.
Odcinki bardzo techniczne z dużą ilością dwójkowych patelni, które były w górach i z jednej strony trzeba było się przytulić do skały lub skarpy, a z drugiej strony była po prostu przepaść nie zabezpieczona barierką. Były też bardzo szybkie szóstkowe partie zakończone mocnym hamowaniem do patelni i trzeba było się mocno pilnować w szczególności w nocy podczas której było mnóstwo wypadków. Nigdy jeszcze nie jechałem tak trudnego rajdu, a noc dodatkowo utrudniała jazdę ze względu na ilość ślepych zakrętów czy też szybkich przejść przez szczyty. Trzeba było na 100% zaufać swojemu opisowi, a tworzenie opisu trasy na odcinki nocne bardzo się różni od tego który przejeżdżany jest w dzień. Ogólnie rajd był bardzo szybki więc trzeba było mocno prawą nogę prostować i niektóre partie wiem że mogłem szybciej przejechać.
Dużo oesów przejeżdżanych było przez miasta, gdzie gromadziło się mnóstwo kibiców, dlatego odcinki były tak zapętlane, że wpadało się po trzy razy do danego miasta. Było to bardzo medialne i cieszyło kibiców którzy w jednym miejscu widzieli po kilka razy dane załogi.
W tym rajdzie mieliśmy też trochę pecha, gdyż od razu na początku robiąc opis trasy zepsuł nam się samochód i musieliśmy wypożyczyć inny, aby dokończyć rekonesans. Podczas trzeciego odcinka specjalnego na szybkim trójkowym zakręcie, wpadliśmy do rowu, próbując uniknąć kolizji z inną załogą której auto stało zepsute tuż za zakrętem w niebezpiecznym miejscu.
Drugi dzień rajdu zaczął się dobrze do momentu gdy podczas 16-sto kilometrowego odcinka złapaliśmy kapcia i zdecydowaliśmy się zmieniać koło. Podnosząc auto złamała się sztyca lewarka i nie dało się auta ani podnieść ani opuścić. Zepchnęliśmy samochód z podnośnika i musieliśmy dokończyć oes na feldze, więc strata czasowa była już ogromna. Później złapaliśmy jeszcze karę za spóźnienie na PKC i cały plan na dobrą pozycję w rajdzie legł w gruzach. Jedynym naszym celem stało się ukończenie tego rajdu, aby zdobyć punkty w całym cyklu RRC (Regional Rally Cup, Niemcy, Polska, Czechy przyp. erajdy.pl).
Udało się dojechać do mety i tym samym zdobyliśmy puchar za 3 miejsce w generalce RRC i za 2 miejsce w klasie 5.

Organizacja

Organizacja rajdu była naprawdę super, wszystko szło bez problemów. Jeśli nawet była jakaś przeszkoda na trasie, to zostawała szybko usunięta. Pomimo dużej ilości aut biorących udział w rajdzie nie było żadnych przerw czasowych. Długie były dojazdówki, bo nawet po ok. 40km jechaliśmy do oesu, przyznaję że nigdy nie jeździłem tak długich dystansów między odcinkami i to zabierało dużo czasu.

Plany na sezon

Plan na ten sezon jest taki, aby przejechać jeszcze Rajd Rzeszowski i przed nim trenowaliśmy. Po Rzeszowskim chciałbym pojechać jakiś rajd szutrowy na Litwie, gdyż bardzo lubię szutry. Miałem okazję potestować przed Bohemią z czołówką polską, sprawdzić swój opis w porównaniu z nimi, gdzie trzeba się jeszcze poprawić. Mój pilot Łukasz Gwiazda to bardzo doświadczony i pomocny człowiek, świetnie dyktuje i odpowiada mi jego tempo. Dobrze się dogadujemy.
Po wakacjach wybieram się na dwudniowe szkolenie jazdy w Estonii u Urmo Aavy. To świetny kierowca mający ogromne rajdowe doświadczenie.

Podziękowania

Motul, Watkem, 7NT firma transportowa i producent opakowań, Multimedia Serwis, Zapała Automatic,oraz całemu mojemu zespołowi w tym chłopakom z serwisu. Dziękuję również mojemu pilotowi Łukaszowi za pomoc i cierpliwość.